środa, 5 marca 2014

Part 1

Usiadłam w ulubionej kawiarni, zamówiłam swoją ulubioną herbatę i zaczęłam przeglądać magazyny. Słońce świeciło nade mną, policzek bolał mnie coraz mniej. Jednak rana w sercu nie zmniejszała się wraz bólem fizycznym.
- Perrie! - usłyszałam głos Zayna, mimo wszystkiego złego zawsze ten głos działał na mnie kojąco.
- Zayn! Co tu robisz?
- Szukałem Cię! Przepraszam, wiesz że ja nie chciałem. Wiesz?
- Nie jestem już pewna. Powinniśmy ze sobą zerwać.
- Nie, Pezz nie! Ja cię kocham! - mulat padł na kolana przed moim stolikiem, na szczęście na zewnątrz nikt nie siedział.
- Zayn! Wstawaj! - krzyknęłam - to nie ma sensu! Za bardzo mnie ranisz... Źle to znoszę, to grozi... - ugryzłam się w język on przecież nie wiedział że jestem w ciąży i nie mógł się dowiedzieć. Pomimo że nasza córeczka była jego dzieckiem, on nie mógł o niej wiedzieć. Nie po tym wszystkim.
- O co chodzi? Komu coś grozi - zdziwił się brązowooki.
- Nic, zapomnij - położyłam na stoliku 5 funtów i odeszłam.
- Czekaj - Zayn złapał mnie za nadgarstek, o dziwo delikatnie - proszę nie odchodź, zmienię się.
- Obiecywałeś to już nie raz!
- Teraz będzie inaczej!
- Zayn! Ja nie mogę więcej płakać, nie mam na to siły! Nie mam ochoty! - po policzku pociekły mi kolejne łzy.
- Nie musisz płakać, ja cię więcej nie uderzę obiecuję - słyszałam te słowa po raz tysięczny, ale mimo to nie potrafiłam nie dać mu kolejnej szansy.
- Ostatnia szansa - powiedziałam to już tyle razy że sama w to nie wierzyłam, Zayn mocno mnie przytulił i pocałował w usta. Spletliśmy swoje palce i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszego małego mieszkania.
Po pół godzinie staliśmy przy schodach starej kamieniczki w której wynajmowaliśmy mieszkanie.
- Przepraszam - powiedział jeszcze raz i otworzył drzwi. W tym czasie w którym ja spacerowałam spokojnie, próbując się uspokoić on tu posprzątał - Ładnie? Wiesz, że nie umiem - uciszyłam go pocałunkiem, dziwne ale poczułam że coś się naprawdę w naszym życiu zmieni. On nigdy! N-I-G-D-Y po kłótni nie sprzątał, nie biegł za mną i mnie nie szukał... No i nigdy nic dla mnie ni ugotował a teraz na stoliku w kuchni stała sałatka z kurczakiem i pomidorkiem, obok kanapeczki. W piekarniku była ryba... Poczułam się bezpiecznie i cudownie, po raz pierwszy od dawna.
- Wiem że tak powinno być zawsze, ale... Teraz się już postaram. Wiem że nie pójdziemy od razu do łóżka dla zgody. Róbmy małe kroczki. Najpierw kolacja.... Potem lampka wina i film - powiedział wyciągając butelkę czerwonego wina.
- Jaki film - zagadałam siadając do stolika.
- Nie wiem, wybierzemy coś. Mamy ich mnóstwo. Ja bym proponował "Titanica" jest bardzo romantyczny - uśmiechnął się i przysunął mnie do stolika. Nalał po lampce wina, Zayn mnie bił i to nie raz ale nigdy nie przesadzał z alkoholem więc nie bałam się tego co może się stać po butelce czy nawet dwóch. Czasem miałam wrażenie że to właśnie wtedy jest on delikatniejszy i czuły. Ale teraz nie miał promili, nie miał bo poczułabym je całując go.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam przełykając ostatni kęs.
- Bo cię nie chce stracić a zrozumiałem że to się dzieje - tracę cię,
- Nie bij mnie - podałam mu rękę przez stół.
- Nie będę, ale nie odchodź ode mnie - po jego policzku popłynęła pojedyncza łza. Po raz pierwszy widziałam jak płacze.
- Nie odejdę, chyba że mnie skrzywdzisz - otarłam jego łzę, wstałam od stolika i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolana i namiętnie pocałowałam. Coś się zmieniło, może to ostatnia kłótnia nas zmieniła a może my się zmieniliśmy przez to wszystko. W każdym bądź razie nad naszym związkiem pojawiło się słońce i oby zostało jak najdłużej.

1 komentarz:

Obserwatorzy