sobota, 25 kwietnia 2015

Notka

Kochane moje misie... Dziś kilka ważnych informacji:

Pierwsza to taka że zawieszam to opowiadanie bo nie mam po prostu czasu a muszę ogarnąć oceny i skończyć ten rok z przyzwoitą średnią.
Poza tym prowadzę kilka innych (starszych) projektów, które muszę zakończyć... Mam nadzieję że zrozumiecie :*

Oczywiście zapraszam was na moje inne ff na blogspocie i wattpadzie :*

Kochani, wszyscy którzy są lub mogą przejść na wattpad niezwykle ułatwili by mi życie no i podnieśli morale bo mam tam mało czytelników a wiem że tu was troszkę jest.
Na wattpad jestem pod pseudonimem zlodziejka-marzen ale daję wam link do jednego z moich ff, które tam są. 
Kocham was misie :*
http://www.wattpad.com/story/32414951 

Jak wejdziecie na moje ff i klikniecie na mnie to pojawią się wam moje inne dzieła :* Serdecznie zapraszam i zapraszajcie innych.


Dla tych, których nie ma na wattpad - rejestracja jest szybka i łatwa i na prawdę jest tam wiele świetnych pisarzy. Jest aplikacja na telefon, na której ja ubóstwiam czytać. I zawsze pokazuje wam się że jest nowy rozdział więc nie musicie sami sprawdzać poprzez sprawdzanie czy daliście gwiazdkę lub przez czytanie kilku zdań :* Na prawdę łatwa i genialna apka :***

Do usłyszenia misie... Tu lub na wattpad :*

sobota, 8 marca 2014

Part 2

*Zayn Musze się teraz starać, ufa mi znowu ale to już nie jest takie zaufanie jakim mnie darzyła na samym początku. Uderzyłem ją, przyznaję. Czy żałuję tak, ale ja już nad tym nie panuję biję gdy mnie zdenerwuje. Taka moja natura a z tego co wiem natury zmienić się nie da, będę próbował ale nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się całkowicie powstrzymać te ataki, jednak Perrie jest całym moim życiem i tak łatwo nie pozwolę jej odejść. To Pezziak sprawia że mam ochotę na zmiany.
- Pezz ja na prawdę nie chce cię krzywdzić - przytuliłem ją mocniej.
- Wiem, ale niestety to robisz, zrobiłeś już nieraz - wzięła winogrono ze stołu i włożyła mi do ust.
- Więcej tego nie zrobię - uśmiechnąłem się i też nakarmiłem ją winogronem.
- Ufam, ale nie obiecuj rzeczy niemożliwych. Włącz "Tytanica" a ja wezmę szybki prysznic - wstała z moich kolan i poszła do łazienki, już po chwili usłyszałem szum wody, wstałem i włożyłem płytę do odtwarzacza. Po dziesięciu minutach wyszła ubrana w swoje flanelowe czerwone spodenki i mój caarny t-shirt, uśmiechnąłem się do niej i pokazałem miejsce obok mnie, chwilę się zastanowiła ale zajęła wskazane przeze mnie miejsce. Objąłem ją ramieniem i wcisnąłem przycisk PLAY, na ekranie pojawiły się napisy początkowe...
*Perrie*
Nie jestem pewna czy to nie jego kolejna gierka, ale cóż nie potrafię od niego odejść kocham go całym sercem i liczy się tylko to by był blisko mnie. Krzywdzi mnie, ale ja postaram się by to sję zmieniło by przestał mnie bić. Teraz zastanawiam się czy powiedzieć mu o ciąży i o dziecku, naszej małej córeczce może to go zmieni. Ale jeśli będę chciała odejść to mi potem nie pozwoli. Z drugiej strony jeśli uderzy mnie w brzuch to mogę poronić a nie zrobi tego jeśli będzid wiedział o ciąży. Film leciał od pół godziny, ale ja niewile zauwarzałam na szczęście znałam "Tytanic" na pamięć. Leżałam wtulona w jego ramię, czułam się jak w normalnym związku jednak to nie był normalny związek i przypominały mi o tym siniaki, ciągle nowe na moim ciele.
- Kocham cię, nie chce byś odeszła - powiedział w pewnym momencie.
- Nie odejdę, nie dopóki ja też też cię kocham

Tak, tak wiem - krótki, ale korzystałam z okazji że miałam internet i do musiałam wrzucić :p

środa, 5 marca 2014

Part 1

Usiadłam w ulubionej kawiarni, zamówiłam swoją ulubioną herbatę i zaczęłam przeglądać magazyny. Słońce świeciło nade mną, policzek bolał mnie coraz mniej. Jednak rana w sercu nie zmniejszała się wraz bólem fizycznym.
- Perrie! - usłyszałam głos Zayna, mimo wszystkiego złego zawsze ten głos działał na mnie kojąco.
- Zayn! Co tu robisz?
- Szukałem Cię! Przepraszam, wiesz że ja nie chciałem. Wiesz?
- Nie jestem już pewna. Powinniśmy ze sobą zerwać.
- Nie, Pezz nie! Ja cię kocham! - mulat padł na kolana przed moim stolikiem, na szczęście na zewnątrz nikt nie siedział.
- Zayn! Wstawaj! - krzyknęłam - to nie ma sensu! Za bardzo mnie ranisz... Źle to znoszę, to grozi... - ugryzłam się w język on przecież nie wiedział że jestem w ciąży i nie mógł się dowiedzieć. Pomimo że nasza córeczka była jego dzieckiem, on nie mógł o niej wiedzieć. Nie po tym wszystkim.
- O co chodzi? Komu coś grozi - zdziwił się brązowooki.
- Nic, zapomnij - położyłam na stoliku 5 funtów i odeszłam.
- Czekaj - Zayn złapał mnie za nadgarstek, o dziwo delikatnie - proszę nie odchodź, zmienię się.
- Obiecywałeś to już nie raz!
- Teraz będzie inaczej!
- Zayn! Ja nie mogę więcej płakać, nie mam na to siły! Nie mam ochoty! - po policzku pociekły mi kolejne łzy.
- Nie musisz płakać, ja cię więcej nie uderzę obiecuję - słyszałam te słowa po raz tysięczny, ale mimo to nie potrafiłam nie dać mu kolejnej szansy.
- Ostatnia szansa - powiedziałam to już tyle razy że sama w to nie wierzyłam, Zayn mocno mnie przytulił i pocałował w usta. Spletliśmy swoje palce i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszego małego mieszkania.
Po pół godzinie staliśmy przy schodach starej kamieniczki w której wynajmowaliśmy mieszkanie.
- Przepraszam - powiedział jeszcze raz i otworzył drzwi. W tym czasie w którym ja spacerowałam spokojnie, próbując się uspokoić on tu posprzątał - Ładnie? Wiesz, że nie umiem - uciszyłam go pocałunkiem, dziwne ale poczułam że coś się naprawdę w naszym życiu zmieni. On nigdy! N-I-G-D-Y po kłótni nie sprzątał, nie biegł za mną i mnie nie szukał... No i nigdy nic dla mnie ni ugotował a teraz na stoliku w kuchni stała sałatka z kurczakiem i pomidorkiem, obok kanapeczki. W piekarniku była ryba... Poczułam się bezpiecznie i cudownie, po raz pierwszy od dawna.
- Wiem że tak powinno być zawsze, ale... Teraz się już postaram. Wiem że nie pójdziemy od razu do łóżka dla zgody. Róbmy małe kroczki. Najpierw kolacja.... Potem lampka wina i film - powiedział wyciągając butelkę czerwonego wina.
- Jaki film - zagadałam siadając do stolika.
- Nie wiem, wybierzemy coś. Mamy ich mnóstwo. Ja bym proponował "Titanica" jest bardzo romantyczny - uśmiechnął się i przysunął mnie do stolika. Nalał po lampce wina, Zayn mnie bił i to nie raz ale nigdy nie przesadzał z alkoholem więc nie bałam się tego co może się stać po butelce czy nawet dwóch. Czasem miałam wrażenie że to właśnie wtedy jest on delikatniejszy i czuły. Ale teraz nie miał promili, nie miał bo poczułabym je całując go.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam przełykając ostatni kęs.
- Bo cię nie chce stracić a zrozumiałem że to się dzieje - tracę cię,
- Nie bij mnie - podałam mu rękę przez stół.
- Nie będę, ale nie odchodź ode mnie - po jego policzku popłynęła pojedyncza łza. Po raz pierwszy widziałam jak płacze.
- Nie odejdę, chyba że mnie skrzywdzisz - otarłam jego łzę, wstałam od stolika i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolana i namiętnie pocałowałam. Coś się zmieniło, może to ostatnia kłótnia nas zmieniła a może my się zmieniliśmy przez to wszystko. W każdym bądź razie nad naszym związkiem pojawiło się słońce i oby zostało jak najdłużej.

Prolog

    Szłam ulicą a po policzku ciekły mi łzy, lewy policzek był ciągle nabrzmiały po ostatnim uderzeniu. Nie umiałam sobie z tym poradzić, już nie potrafiłam powiedzieć "Kochanie, nic się nie stało. Uspokójmy się i napijmy się herbaty", nie umiem go potem przytulić. A co dopiero położyć się obok niego w łóżku. Od kilku tygodni ze sobą nie sypiamy, albo on albo ja nocujemy na kanapie w salonie.
Wyprowadziłabym się ale nie mam gdzie, mama nie żyje a ojciec jest alkoholikiem. Przyjaciół w Bradford nie mam. Stanęłam przy sklepowej witrynie i popatrzyłam na wystawę "Kiedyś marzyłaś że będziesz takie nosić, kiedyś on ci je obiecywał. Perrie Edwards, on ci wiele obiecywał... Że się zmieni też obiecywał, a teraz już jest za późno, on przegrał życie. A ty razem z nim upadasz na dno" - powiedziałam sama do siebie a po policzku pociekły mi kolejne pojedyncze łzy.
- Przepraszam, czy mogę pani w czymś pomóc? - podeszła do mnie ekspedientka ze sklepu przed którym stałam.
- Nie, dziękuję i przepraszam - powiedziałam i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie... Zrobiłam kilka kroków i upadłam. Kobieta szybko do mnie podbiegła.
- Nic się pani nie stało - powiedziała pomagając mi wstać.
- Nie, przepraszam. Potknęłam się, lepiej już pójdę - chwyciłam się za brzuch i odeszłam nim zdążyła zaprotestować...
"Malutka musimy sobie poradzić bez tatusia, bo Zayn i ja już raczej nie będziemy razem. Obiecuje ci że nie pozwolę by ciebie też uderzył" - zapłakałam i ruszyłam przed siebie.

Obserwatorzy